"Niebo nad Berlinem" to film, który daje ciszę. Nawet pozornie twardy niemiecki w obrazie Wendersa brzmi miękko i kojąco. Kiedyś ten film dał mi dużo nadziei. Tak po prostu pomyślałam sobie, że może faktycznie moje wszystkie myśli słyszą anioły, że może nie jestem z tym sama. Wiem, to brzmi trywialnie. Kiedy zobaczyła "Miasto Aniołów", byłam wściekła, że z tak niesamowitego i pięknego filmu można zrobić tak idiotyczny, ckliwy i najzwyczajniej w świecie słaby remake. Nie wiem. Może faktycznie Amerykanie są tak głupim społeczeństwem, że potrzebują uproszczeń sprowadzających wszystko do konstrukcji cepa. Takie właśnie jest "Miasto, pożal się Boże, Aniołów". Żadnej głębszej myśli, żadnego nawet aktorstwa. Lukrowana, ckliwa papka dla pensjonarek.